Wiktor Polak, urodzony w Łodzi w 1979 roku. W latach 1998-2004 studiował w łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego. Dyplom obronił w 2004 w Pracowni Fotografii Użytkowej prof. Grzegorza Przyborka.
Już w trakcie studiów jego zainteresowania koncentrowały się na sztuce wideo, czego efektem są realizowane po dziś dzień autorskie filmy, reżyserowane i nagrywane przez artystę w przestrzeni publicznej (ulica, rynek, dworzec, środki transportu, blokowiska) lub prywatnej (mieszkanie i pracownia artysty). Bohaterem filmów jest on sam i przypadkowi przechodnie/mieszkańcy/pasażerowie, spontanicznie „wikłani” w dziwne z pozoru akcje. Ich celem jest badanie odruchów i reakcji współczesnego człowieka na niespodziewane bodźce fizyczne lub kontekst zaaranżowanej sytuacji, czasami spontanicznie wymykającej się artyście spod kontroli.
Wiktor Polak nie boi się bowiem artystycznego ryzyka, oznaczającego dla niego wysiłek, ból, krytyczne komentarze, a nawet agresję odbiorcy. Operuje minimalistycznymi środkami wyrazu, zarówno w sferze wizji, jak i fonii; stosując długi i statyczny najczęściej kadr koncentruje uwagę widza na konkretnym miejscu, rekwizycie, czynności, wypowiedzi; czasami wykorzystuje zwielokrotnienia i powtórzenia, przyspieszenia akcji, rozedrganie lub rozmycie obrazu, dematerializujące czasoprzestrzeń. Nie lubi szufladkowania, choć niewątpliwie jego sztuka wyrasta z tradycji konceptualnych, miejscami ocierając się o dadaistyczno-surrealistyczny absurd i przypadek, niekiedy pastisz.
Artysta odważnie wykorzystuje nagość swojego ciała, bynajmniej nie w celu epatowania widza seksualnością, lecz zwrócenia jego uwagi na istotę rzeczy, sedno problemu. Dobrym tego przykładem jest film Retknia z 2005 roku, w którym nagi Wiktor zasiada wśród pluszowych zabawek i czyta przed kamerą pamiętnik z dzieciństwa. Zderza w ten sposób mentalność chłopca z ciałem i głosem dorosłego mężczyzny, uświadamiając procesy przemijania i psychofizycznych zmian, których wszyscy doświadczamy. Rezygnując z ubrania stara się wejść w role every-mana doświadczającego przeżyć i uczuć właściwych każdemu człowiekowi, choć z drugiej strony tytuł filmu: Retkinia – nazwa rodzinnego osiedla artysty, sugeruje sytuację osobistą i intymną. W starszym o dwa lata filmie Nie można oddychać zającem z 2007 roku leżąc wdycha i wydycha powietrze z plastikowej zabawki, która na koniec okazuje się pusta i bezużyteczna, tak jak wiele naszych marzeń i wyobrażeń, nie tylko z dzieciństwa. Z kolei motyw nietrwałości dziecięcego fetyszu, jakim są słodycze, artysta obnaża w filmie Mikołaj, mały Mikołaj i klaun z 2007 roku. Statycznie kadrowane czekoladowe figurki ulegają powolnej destrukcji, ich fragmenty w niewyjaśniony sposób znikają lub roztapiają się, do pokazania czego autor wykorzystał efekty cięcia i montażu.
Eksperymenty warsztatowe są interesującym, choć nie najważniejszym elementem obrazów wideo Wiktora Polaka. Za ich pomocą potęguje on efekty wizualne, tak jak w pracy Długi korytarz z 2005 roku, kiedy to kręci film idąc z kamerą, co powoduje niepokojące falowanie i rozedrganie obrazu, czy W akademii, gdzie przyspiesza akcję filmu, pomijając niektóre fragmenty pokazujące proces stopniowego zakładania czapek jedna na drugą na własną głowę oraz rękawiczek na prawą dłoń. Efekt nawarstwiania się podobnych elementów doprowadzony tu został do absurdu, jednego z wielu, na jakie naraża nas codzienne życie, zdaje się mówić artysta. Absurdalność pozornej śmieszności i tak zwanej mądrości zbiorowej Wiktor Polak obnaża w świadomie przerysowanym wideo Cztery dowcipy o truskawkach z 2008 roku. Jak na wielu swoich filmach i tu siedzi nagi przed centralnie umieszczoną kamerą, którą sam włącza i wyłącza pilotem, metodycznie czytając ten sam dowcip brutalnie odziera go z ironii i śmieszności, a zarazem poddaje pod rozwagę, czy ludzkie życie nie jest aby takim nieśmiesznym dowcipem.
Pozory rzeczywistości to kolejny ważny wątek w twórczości łódzkiego artysty, który podważa rolę i znaczenie wirtualnej reklamy, internetu, multimediów, np. w zaprezentowanej na Łódź Biennale 2006 pracy Kosmos. Wygaszacz komputera został w niej powiększony do makroskali, wizualnie przypominając cyberprzestrzeń, na której odbija się cień przypadkowego człowieka-widza, który coraz mniej odróżnia wirtualną fikcję od rzeczywistości. Praca ta jest może nawet bardziej aktualna z dzisiejszej perspektywy rozwoju multimedialnych technologii.
Artystyczne ryzyko przybiera w pracach Wiktora Polaka różne formy, jedną z nich jest traktowanie własnego ciała jako równorzędnego narzędzia, wykorzystywanego w filmowej fabule. Tak dzieje się na filmie Trzy upadki z 2007 roku – nagi artysta buja się na trwałym krześle i po trzykroć zalicza bolesny upadek, nie kryjąc przy tym fizycznego cierpienia przed kamerą. Swoją drogą ciekawe, czy tytuł tej pracy powstał przed, czy po nakręceniu obrazu? Inny rodzaj ryzyka – konfrontacji z ludzkimi reakcjami – artysta podjął w filmie Blisko z 2008 roku, prezentowanym w 2010 roku w Centre Pompidou w Paryżu na wystawie „Metamorphose“. Korzystając ze środków miejskiej komunikacji, tramwajów i autobusów, starał się nawiązać fizyczny kontakt z innymi pasażerami: siedząc na tylnym lub bocznym siedzeniu dotykał włosów i ubrań nieświadomych tego osób, czasami śpiących, czasami agresywnie reagujących. Podkreślał w ten sposób samotność i alienację jednostki, bezradnie poszukującej relacji z drugim człowiekiem; fizyczny dotyk urasta tu do symbolu utraconej bliskości w dobie postępującej globalizacji.
Motyw anonimowej miejskiej przestrzeni, głównie rodzinnej Łodzi, choć równie dobrze mogłoby to być każde inne miasto na świecie, to kolejny ważny aspekt sztuki wideo Wiktora Polaka. Po raz pierwszy podjęty został bodajże w filmie Środowisko, nakręconym wspólnie z Agnieszką Chojnacką w 2004 roku, pojawił się w dyplomowych Tablicach (film zakupiony do zbiorów Muzeum Sztuki w Łodzi w ramach projektu „Znaki Czasu” Zachęty Narodowej Galerii Sztuki w 2004 roku), turpistyczno-absurdalnych filmach Gablotka z 2008 i 2009 roku, efektownej instalacji Płonę z 2012 (ciekawie wpisującej się w Light Move Festiwal na ulicy Piotrkowskiej) oraz w surrealistycznym wizualnie Spacerze z 2012 roku. Kontynuacją miejskich penetracji są dwa filmy z 2013 roku, Droga i Dworzec, ten drugi nakręcony w ramach grantu Urzędu Miasta Łodzi. Droga, jak sugeruje tytuł, pokazuje kolejne etapy wędrówki, obrazowane przez kadry pomiętej pościeli, pustego krzesła, siedzenia w tramwaju. Autor jest wciąż obecny fizycznie, a zarazem nieobecny duchem – widzimy jego odbicie w szybie tramwajowej, pogrążonego w lekturze, niezwracającego uwagi na otaczającą go rzeczywistość. Aktywniejszy jest w Dworcu, kiedy wchodzi w rolę reportera, zadając przypadkowym podróżnym pytania o cel podróży, otoczenie, ocenę Łodzi. Rezygnuje przy tym z wizji, pokazując rozmazane tło z pojedynczymi przebłyskami, koncentrując uwagę widza na dźwiękach odgłosów życia dworcowego: gwizdu lokomotywy, megafonowych zapowiedzi kolejnych pociągów oraz wypowiedziach, pozytywnych i negatywnych. Głosy kolejnych rozmówców i ich anonimowe komentarze nie pozwalają dokładnie umiejscowić nagranych zdarzeń w czasie i przestrzeni, zmuszając widza do uruchomienia wyobraźni. Warto wspomnieć, że w ramach grantu artysta nakręcił także Wycieczkę Polaka do Wiednia – w autoironiczny sposób bawiąc się dwuznacznością własnego nazwiska.
Dystans i ironia wobec natrętnej estetyzacji i komercji, tak otaczającej nas rzeczywistości, jak i współczesnej sztuki są chyba najlepszym podsumowaniem działań Wiktora Polaka, zwłaszcza tych podejmowanych w przestrzeni publicznej. Jak sam to określił, uprawia on rodzaj psychologicznego wideo, nastawionego na refleksję nad problemami współczesnego człowieka, badaniem kondycji jednostki w tłumie przypadkowego społeczeństwa, naszych reakcji i zachowań wobec prostych z pozoru zjawisk i sytuacji. To sztuka głęboko humanistyczna, pozytywna w przekazie, a przy tym niejednoznaczna w interpretacji, co jest jej dodatkową wartością. Na drugim biegunie twórczej aktywności Wiktora sytuują się osobiste, abstrakcyjne rysunki ołówkiem: ekspresyjne linie o różnym natężeniu, grubości i kącie przecięcia. To wizualizacja myśli autora, a zarazem interesująca przeciwwaga dla jego poszukiwań wideo.
Monika Nowakowska