Ur. w roku 1947 w Zielonej Górze. W w latach 1965-1971 studiował na Wydziale Tkaniny PWSSP w Łodzi. Uzyskał dyplom z wyróżnieniem u profesorów: Antoniego Starczewskiego (gobelin) i Romana Modzelewskiego (malarstwo). Ma w dorobku wystawy w kraju i za granicą. Zdobył nagrody i wyróżnienia w konkursach artystycznych: 1971 – Wrocław; Festiwal „Jazz nad Odrą” – nagroda w konkursie na obraz o tematyce muzycznej; 1972 - Łódź, wyróżnienie w Ogólnopolskim Konkursie na Obraz; 1974 - Poznań, główna nagroda w Ogólnopolskim Konkursie Malarskim im. Jana Spychalskiego; 1985 - Legnica, nagroda za kolekcję prac malarskich zrealizowanych w technikach złotniczych; 2005 – Toruń, Nagroda Fundacji Malarstwa Polskiego na Biennale Małych Form Malarskich. W latach 1999-2012 prowadził Pracownię Malarstwa na Wydziale Edukacji Wizualnej (obecnie Sztuk Wizualnych), w latach 2000-2005 był kuratorem Galerii Blok na ASP w Łodzi.
Blues’y Włodzimierza Stelmaszczyka
Swoja wystawę w Galerii Pałacyku Politechniki Łódzkiej Włodzimierz Stelmaszczyk nazwał „Sfumato”. Tytuł niezwykle techniczny i prowokacyjnie kierujący uwagę ku klasycznemu warsztatowi malarskiemu, dziś już mało respektowanemu na rzecz publicystycznych chwytów formalnych odzwierciedlających szybkość i komiksowość naszej percepcji otaczającego świata.
Malarstwo Stelmaszczyka jest inne. Wierny tradycji pojmowania obrazu jako integralnego, skończonego, odrębnego dzieła tworzy go systematycznie realizując poszczególne fazy, nakładając kolejne warstwy malarskie, aby dojść do zaplanowanej wcześniej ostatecznej jego formy. Te obrazy nie są poszczególnymi sylabami wypowiedzi artysty, ale są pełnymi logicznie i formalnie zdaniami. Każdy kolejny obraz nie jest fragmentem wyrwanym z kontekstu. Jest utworem zamkniętym, stanowiącym integralną całość zarówno w sensie formalnym jak i ideowym. I te właśnie cechy wpisują ich autora w najlepsze tradycje polskiego malarstwa.
Tytułowe „sfumato” czytam jako wyraźną deklarację ideową autora opowiadającego się po stronie malarstwa jako współcześnie żywej formy aktywności twórczej, wbrew głoszonym niejednokrotnie tezom o zmierzchu malarstwa na rzecz innych, technologicznie bliższych naszej epoce form sztuki.
Kiedyś określiłem obrazy Stelmaszczyka „pejzażami malarstwa” i tak też widzę ich dzisiejszą kontynuacje. Tak jak utwór muzyczny pozostanie zawsze – zorganizowaną tak czy inaczej od strony formalnej – formą pejzażu dźwiękowego, tak obrazy Stelmaszczyka pozostaną już chyba na zawsze pejzażami tak czy inaczej zorganizowanych form, barw i zależności przestrzennych. Przestrzeń jest niezwykle ważnym elementem tych utworów. W tym miejscu dochodzimy do formalnej zbieżności z tytułem wystawy. Sfumato to zabieg osiągany w malarstwie olejnym poprzez laserunek, czyli nakładanie coraz bardziej rozrzedzonych warstw farby, nadający miękkość, niebieskawą poświatę, jakby osnuwając mgłą przedstawiane formy, co w konsekwencji w pejzażach renesansowych uwiarygodniało efekt przestrzeni. Mistrzem był tu Leonardo da Vinci i jemu przypisuje się „wynalazek” sfumato, ale posługiwało się nim wielu malarzy stosujących światłocieniowy modelunek zarówno w okresie renesansu jak i później, jak np. Pierre Paul Prud’hon na przełomie XVIII i XIX wieku.
Również w twórczości Włodzimierza Stelmaszczyka nie jest to efekt nowy. Jego malarstwo niezmiennie od lat respektujące zasadę integralności formalnej obrazu jako prostokąta płótna pokrytego farba było zawsze grą przestrzenną z jego pozorną dwuwymiarowością. Ten właśnie efekt przestrzenności podkreśla asocjacje z pejzażem. Technika sfumato pozwala zwiększyć ten efekt. Znakomitym przykładem może tu być jeden z najnowszych jego obrazów pt. „Key West” z tego roku, czy „Widok z okna” z roku 2004, choć w tym ostatnim zasada przestrzeni ujętej perspektywicznie została odwrócona, a zabieg sfumato wyjątkowo sugestywnie to definiuje – to co bliskie jest rozmglone, natomiast dalekie plany są wyjątkowe ostre i wyraźne. Może to budzić określone refleksje – być może perspektywa, perspektywa czasu pozwala nam zobaczyć realnie i dokładnie to co z bliska przesłaniają emocje i nastroje. Ale to już jest kwestia indywidualnego odbioru.
Klasyczne użycie sfumato w realistycznym malarstwie pejzażowym zawsze wiązało się z tonem błękitu w obrazie. Podobnie jest u Stelmaszczyka. Zdarzają się wyjątki jak np. w obrazie „Upał” z 2002 r, ale jednak błękit w połączeniu z zielenią i czerwienią stanowią dominanty jego obrazów. Ich użycie ma sens czysto malarski ale równocześnie – co niezwykle ważne – psychologiczny. Od dawna czerwień kojarzymy z silnymi uczuciami – miłością, namiętnością, bólem. Zieleń to wyraz nadziei, nadziei osiągnięcia harmonii w kontakcie, czy w połączeniu z naturą. Wreszcie błękit to kolor skupienia, medytacji i refleksji, nostalgii.
Nie wdając się w zbyt daleko idące spekulacje i interpretacje w zakresie psychologii kolorów, nasuwa się jeszcze jedno skojarzenie z pojęciem pejzażu – pejzażu psychicznego jej autora. Zdecydowana dominacja błękitu każe nam czytać te obrazy jako refleksyjne, nostalgiczne opowieści nie tylko malarskie. Nasuwa się kolejna refleksja; błękit to w języku angielskim blue. Poza kolorem potocznie oznacza przygnębienie, smutek, rozterkę. True blue – wierny swym zasadom. Stąd już krok do amerykańskiego bluesa – osobistej nostalgicznej, pełnej refleksji pieśni solowej opowiadającej o wszystkich rejonach ludzkiego życia i ludzkich doświadczeń. Sens tych opowieści, tych bluesów Stelmaszczyka będzie zależne od naszej własnej wrażliwości. I w tym tkwi głęboka, poza warsztatowa siła tego malarstwa.
Janusz Głowacki