Magda Marcinkowska jest absolwentką Wydziału Malarstwa i Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. W 1983 r. obroniła dyplom w Pracowni Drzeworytu pod kierunkiem profesora Andrzeja M. Bartczaka. Dwukrotnie otrzymała Stypendium Twórcze Ministerstwa Kultury i Sztuki. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem, ceramiką, grafiką warsztatową i wydawniczą. W latach 1984-86 pracowała w Przedsiębiorstwie Realizacji Filmów, m.in. brała udział przy realizacji kostiumów do filmu Krzysztofa Zanussiego „Rok spokojnego słońca” i przy scenografii do innych filmów fabularnych. Prace prezentowała na ponad dwudziestu wystawach indywidualnych m.in. w Kopenhadze, Wildeshausen, w Łodzi (Galeria Związku Polskich Artystów Plastyków,1986, Miejska Galeria Sztuki w Łodzi, Galeria „Chimera”,1999, Galeria Tower Building, 2000) w Muzeum w Nieborowie i Arkadii, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie,2006, w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Sandomierzu, 2008. Prace Magdy Marcinkowskiej znajdują się w zbiorach Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi, w Muzeum Historii Katowic, Muzeum w Nieborowie i Arkadii – Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie, w kolekcji watykańskiej oraz w kolekcjach prywatnych, m.in. Antonio Samarancha, Pat i Michaela Yorka , Ewy Tuwim i księdza Jana Twardowskiego.
Mianowicie jeśli wpatrzysz się w mury pokryte rozmaitymi plamami
lub w kamienie rozmaicie pomieszane i chcesz sobie wyobrazić
jakąś scenę, możesz tam zobaczyć podobieństwa rozmaitych
krajobrazów ozdobionych górami, rzeki, skały, drzewa, wielkie
równiny, doliny i różnokształtne pagórki. (…) Z takimi ścianami
o bezładnych plamach bywa jak z głosem dzwonów – w ich
dźwiękach odnajdziesz każde imię i słowo, które przywołasz
wyobraźnią.
(Leonardo da Vinci, Traktat o malarstwie, tłum. Maria Rzepińska)
Prace Magdy Marcinkowskiej charakteryzuje zachwyt nad przyrodą, nad kolorem i formą natury, nad jej tajemniczością i nastrojem. Pragnąc zrozumieć naturę, trzeba się przygotować na spotkanie z prostotą, która jest zarazem szczytem wyrafinowania i prawdą będącą kluczem do świata. Chcąc go pojąć, musimy się wyciszyć, bo Ziemia przemawia w ciszy. Taka jest również mowa miłości i w tym właśnie tkwi jej siła. Istotę tej niezwykłej wrażliwości najlepiej mogą wyrazić słowa profesora Andrzeja Bartczaka. „Z romantycznej 'podróży na papierze', z tej wyprawy w rejony realno-odrealnionego stanu rzeczy, piękna osoba przynosi piękne imaginowane pejzaże. Dla pocieszenia naszych oczu i naszych myśli”. Piękno przyrody uchwycone jest o różnych porach roku, których przemijanie symbolizuje zapewne życie człowieka w całej swej intensywności: od narodzin po śmierć, od miłości po cierpienie. Tak naprawdę interpretacji dzieł może być wiele. Z pewnością każdy odnajdzie w nich coś innego, co wynika z jego własnych doświadczeń i subiektywnych doznań.
Zwrócenie się ku naturze pozwala artystce dotrzeć do istoty piękna tkwiącego w całym otaczającym świecie oraz czerpać spokój z jego kontemplowania i podziwiania. Jej prace odzwierciedlają radość wynikającą z fascynacji otaczającym światem, naturą i wszystkim, co z nią związane. Są pełne koloru i słońca, a uchwycone chwile zatrzymują czas i pobudzają do refleksji. Artystka odwołuje się też do uczuć, na które składa się pewna doza smutku, nostalgii zabarwionej świadomością przemijania wszystkiego. Nie epatuje jednak nimi, zostawiając miejsce dla wrażliwości odbiorcy, jego wzruszeń i przeżyć. Piękno pejzaży tworzonych przez Magdę Marcinkowską wynika z Jej zdolności współodczuwania i wczucia się w tempo natury, której sekretem jest cierpliwość, gdyż wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli. Kreuje je tak, jak nakazuje Jej własna artystyczna intuicja, która jest cichym szeptem duszy. Wspaniale operuje światłem. To ono współokreśla barwy, „tworzy” formy zaczerpnięte z natury. Źródłem inspiracji, z którego nieustannie czerpie są spotkania z przyrodą, podziw dla piękna przemijającego, fascynacja kolorem i formą natury, nastrojem, przestrzenią błękitów odbitych w taflach wody, światłem w bieli i jej odblaskach oraz ciemnością morskiej toni. Poczucie nietrwałości tego świata wywołuje wyczulenie na efemeryczność chwili. W życiu czy na płótnie artystka szuka przestrzeni za pomocą łączenia technik. Magda Marcinkowska zaczyna malować farbami olejnymi, na które nakłada pastele i kredki. Fascynujące jest to iż w każdym niemal zakątku potrafi dostrzec piękno, by następnie z niebywałą finezją utrwalić na płótnie to, co wydaje się być zupełnie niezauważalne, niepozorne, niedostrzegalne dla przeciętnego obserwatora. Czasem powstają obrazy niezwykle misterne, charakteryzujące się dbałością o szczegóły, kiedy indziej nieco rozmyte, podobnie jak odtworzenie miłych chwil w pamięci artystki, echo minionych dni, do których malując, powraca. Jak sama mówi o swojej twórczości: „Każdy z pejzaży to jakieś wspomnienie”.
Magda Marcinkowska tworzy za pośrednictwem obrazów osobisty świat, którego podmiotem jest przyroda i jej prawa, ale adresatem może być każdy z nas. Sama mówi, że jej prace są łącznikiem między nią a innymi ludźmi, o czym może świadczyć pewne autentyczne wydarzenie, które przedstawia w formie anegdoty. Otóż Manuel Montero - pianista oglądając pewnego razu prace artystki, zapragnął poznać Ją samą.
W pejzażach, które maluje Magda Marcinkowska przewija się poetyka marzeń, podróży przez meandry wspomnień, doświadczeń, niepokojów, poszukiwań. To strzępy myśli, przebłyski pamięci - niesprecyzowane, trochę wyidealizowane, z pozoru błahe, mało istotne, jak na przykład promienie słońca przemykające między gałęziami, drzew, a jednak tak ważne, bo łączące się nieodzowne z emocjami, kierujące ku istocie miłości, która jest przecież sensem istnienia. Człowiek naprawdę posiada tylko to, co jest w nim. Artystka podejmuje próbę odtworzenia tych wspomnień, które są mieszanką obrazów z przeszłości, lecz nie odnoszą się do konkretnych miejsc. Powstają w pracowni i na plenerach malarskich. Sam proces tworzenia jest dla Niej czymś wyjątkowym, dającym poczucie szczęścia. Przywoływanie wspomnień przynosi ukojenie, ponieważ przestają wówczas obowiązywać reguły czasu. Pejzaże artystki są pełne wewnętrznego spokoju, emanują niepozorną siłą zadumanej pogodności. Przestrzeń staje się wyrazem odczuć, metaforą nadającą się do opisania przeżyć, uczuć melancholii, zadumy, tęsknoty, zamyślenia, ale jednocześnie delikatności, ciepła, przyjemności, słowem uczuć, których doznajemy spotykając wystawę „moja przestrzeń…” odznaczającą się dojrzałością, kunsztem i wrażliwością autorki. Nie sposób też nie docenić, barw, którymi maluje te rozległe uczucia czy też subtelnej gry światła i cienia, dzięki której możliwe staje się uchwycenie przyrody w jej zmienności zależnej od pory dnia i roku. To właśnie gra tych dwóch jakości, ich wzajemne przenikanie się, budują obraz, wpływają na jego odbiór, tworzą nastrój i wywołują emocje, staje się środkiem poznania kształtów przywołanych wyobraźnią. Człowiek oczarowany tym, czego doświadcza, chłonie ową grę wszystkimi zmysłami.
Magda Marcinkowska przywołuje w wyobraźni najróżniejsze doznania, to pewnego rodzaju rozmowa artystki samej z sobą. Leonardo da Vinci w swoim traktacie o malarstwie pisał: „Mianowicie, jeśli wpatrzysz się w mury pokryte rozmaitymi plamami lub w kamienie rozmaicie pomieszane i chcesz sobie wyobrazić jakąś scenę, możesz tam zobaczyć podobieństwa rozmaitych krajobrazów ozdobionych górami, rzeki, skały, drzewa, wielkie równiny, doliny i różnokształtne pagórki. Możesz także zobaczyć różne bitwy i gwałtowne ruchy dziwnych postaci, wyrazy twarzy, ubiory i nieskończoną ilość rzeczy, które będziesz mógł doprowadzić do pełnej i dobrej formy. Z takimi ścianami o bezładnych plamach bywa jak z głosem dzwonów – w ich dźwiękach odnajdziesz każde imię i słowo, które przywołasz wyobraźnią.”
Adriana Michalska
Tekst opracowany na podstawie materiałów z katalogu wystawy: Magda Marcinkowska, moja przestrzeń..., Miejska Galeria Sztuki w Łodzi