ur. 1984, absolwentka Wydziału Sztuk Wizualnych Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Zajmuje się rysunkiem, malarstwem, akcją i interwencją artystyczną oraz sztuką instalacji. Jest również kuratorką wystaw, od 2009 roku organizuje kuratorski projekt „Dobro i Piękno”. Jego założeniem jest odkrywanie i artystyczne działanie w miejscach - reliktach z czasów PRL, które poprzez swoją autentyczność zachowują szczególną poetykę np. Bar Anna, pierogarnia, szewc, fryzjer). Justyna w ramach „Dobra i Piękna” robi własne prace oraz zaprasza do współpracy innych artystów.
Justyna Jakóbowska jest wrażliwą obserwatorką otaczającej rzeczywistości. Na swoim blogu rejestruje za pomocą lapidarnych rysunków prowadzonych czarną kreską i intensywnym kolorem, to co akurat jej się przydarzyło, co zobaczyła lub o czym pomyślała. Zasada może trochę kojarzyć się z fejsbukowym pytaniem „o czym teraz myślisz”? Rysunkowe notatki, zabarwione nastrojem autorki, jej stanem umysłu, mówią jednak o wiele więcej i ciekawiej niż fotki, filmiki i komentarze wrzucane przez użytkowników na portale społecznościowe. Rysunki są tu sposobem na rozpoznanie i opisanie rzeczywistości, próbą określenia relacji między sobą a otoczeniem.
Oprócz odnotowywania otaczającej rzeczywistości, Justyna również ingeruje w nią. Są to często drobne, subtelne ingerencje w codzienne otoczenie. Ostatnia miała miejsce w listopadzie 2013 roku w Budapeszcie. Artystka spacerując często po słynnym moście łańcuchowym, pomyślała o znaczeniu słowa „most”, które po węgiersku znaczy „teraz”. Na środku mostu położyła kartkę ze słowem, które mogło być zrozumiane przez Węgrów i Polaków, jednak na dwa różne sposoby. Podobieństwa między dwoma narodami zdają się być czymś złudnym, co pokazuje język. A jednak będąc w obcym kraju szukam tych podobieństw z dużą wiarą w to, że porozumienie jest na wyciągnięcie ręki – mówi artystka.
2010 roku wzięła udział w projekcie Marcina Polaka „Międzyludzka Przestrzeń Komunikacji” w ramach Fokus Lodz Biennale. Artyści biorący udział w projekcie mieli za zadanie zgłosić pozytywne hasło, które później w postaci naklejki jeździło przez miesiąc na jednym z łódzkich tramwajów. Justyna napisała słowo TAK. Z pozoru pozytywne, oznaczające afirmację, może też wyrażać zgodę na rzeczy okrutne, pieczętować wyrok śmierci, przemoc. „Tak” jest słowem sprawczym, przyzwoleniem, wyzwala energię, która może różnie zadziałać. Przypadkowo zarejestrowałam odbicie wyrazu układające się w słowo „KAT”. Być może odbicie to jest równie ważnym elementem pracy, jak sama naklejka.- zauważa autorka.
Na Festiwalu Kultura Mięsa w Starej Szwalni w Łodzi 2011 zaproponowała widzom „Zabawy dla dziewczynek”. Uczestnicy, (głównie uczestniczki) malowali sobie paznokcie, a Justyna mierzyła każdemu (każdej) czas. Następnie dawała do wypełnienia ankietę, w którą należało wpisać ile czasu zajęła czynność malowania paznokci, ile to da w sumie przez 10 dni oraz co można by w tym czasie zrobić innego. Ta z pozoru lekka w wyrazie praca jest wynikiem refleksji artystki nad postrzeganiem kobiet w społeczeństwie, a w tym jej samej. „Kultura mięsa” to według mnie kultura, w której żyjemy, w której kobiety postrzegane są jak kawałki mięsa, które powinny być nie tylko smaczne ale i ładnie przyozdobione, estetyczne, smakowicie wyglądające. Stąd „sztuka makijażu” – ozdabiania mięsa, które w gruncie rzeczy niespecjalnie służy jakiemukolwiek rozwojowi. Ale po co mięso miałoby się rozwijać? Słowa te brzmią jak wypowiedzi feministycznych artystek z lat 70., a wypowiedziane w 2011 roku przez młodą kobietę, świadczą o tym, że nic się nie zmieniło. A może nawet w obliczu możliwości np. chirurgii plastycznej i koncentracji pop kultury na cielesności i wizualności, są bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcześniej...
W pracach Justyny pojawił się również temat sztuki, zarówno w odniesieniu do sytuacji debiutujących artystów, jak i gry z samym pojęciem sztuki. W pierwszym swoim performance „Taaka sztuka” (2011), wykonanym wraz z Michałem Frycem podczas Festiwalu Sztuki Ulotnej Temporarytacje, odniosła się do miejsca młodych artystów, którzy próbują tworzyć sztukę. To działanie, które pozwoliło nam zdystansować się od wielkich nazwisk i wielkich dokonań w sztuce, które ciążą nad każdym młodym artystą, a także od przekonania, że wszystko co robimy, powinno mieć od razu ogromne znaczenie, być wielką sztuką”. Niestety w życiu młodego artysty tak to nie wygląda. Taaaka sztuka! może on krzyknąć kiedy złowi dużą rybę na wakacjach z wujkiem. I podczas performensu :) - kometuje artystka. W 2012 podczas Festiwalu „Dzianie się” w Olsztynie 2012 oraz wystawy „Ekspres Wschód. Powrót do Awangardy” wraz z Justyną Aulak wykonała instalację świetlną trwająca 24 godziny. Instalacja składała się ze świecącego napisu „Sztuka cię” będącego początkiem zdania oraz elementu performatywnego – z naczynia obok widzowie losowali karteczkę z zakończeniem zdania. Ku zaskoczeniu wielu odbiorców, wszystkie odpowiedzi były takie same: „nie oszuka”. Wywoływało to różne reakcje: śmiech, konsternację, dyskusje o naturze sztuki.
Artystka wrażliwa jest również na problemy ekologiczne. W pracy site-specific „Zmienność organizmów” prezentowanej na wystawie Festiwalu Nauki Techniki i Sztuki w Muzeum Przyrodniczym UŁ (2010) w gablotkach, pomiędzy muzealnymi okazami umieściła swoje obiekty. Instalacja odnosząca się do degradacji środowiska naturalnego,wykorzystuje zjawisko przybierania przez niektóre organizmy na drodze ewolucji wyglądu zbliżonego do otoczenia. Obiekty Justyny w trakcie transformacji to kapsel od butelki zmieniający się w żuka, folia od cukierka przekształcająca się w motyla czy niedopałek papierosa przepoczwarzający się w robala. A może proces przebiega w odwrotną stronę? Rok wcześniej w ramach Warsztatów Intermedialnych „Ja tu i teraz” sprawiła, że w zakamarkach opuszczonej fabryki włókienniczej „wyrosły” tajemnicze rośliny. Formy uszyte z miękkiej tkaniny nawiązywały do historii miejsca. W 2013 roku podczas pleneru Sztuk-Polu przekazała ludziom wiadomość napisaną „alfabetem ptaków” kredą na asfalcie, brzmiącą: Najpiękniej jest tu kiedy was nie ma. Praca, jak mówi artystka, powstała jako spontaniczna refleksja na temat miejsca, w którym odbywał się plener (teren Browarów Łódzkich), jego dziwnej dzikości w samym środku miasta i tych chwil, kiedy nie ma tam żadnych ludzi. Na festiwalu Łódź 4 Kultur w 2011w pracy „Nasienie Miłosza” naturę połączyła z poezją. „Nasienie Miłosza”, to torebeczka z nasionami, na których artystka umieściła wiersz poety o ogrodzie. Torebeczki można było wziąć ze sobą i rozsiewać po świecie nasiona poezji.
W pracy „Invisible” (2013) w Veliko Tarnovo w Bułgarii zwróciła uwagę na niepełnosprawnych. Artystka nie traktuje niepełnosprawności jako czegoś dotyczącego innych ludzi, lecz właśnie nam, zdrowym, sprawnym dała możliwość wylosowania chusty z piktogramem 3 rzeczy, które sprawią, że staniesz się niewidzialny: wózek inwalidzki, chodzik dla starszych osób oraz laska. Właściwie prędzej czy później któraś z nich może stać się nieodzowna dla każdego z nas. Która, to już zależy od ślepego losu – zauważa artystka.
Refleksję nad ludzką egzystencją, szczególnie w warunkach polskich i łódzkich prowadzi w pracach „Sens życia”, „Duchowa adopcja” oraz „Nie bierz imienia”. W ramach działania „Piękno i Dobro” 2013 ustawiła między butelkami piw w Barze Anna, swoją, z napisem „Sens życia”. W środku było prawdziwe piwo, w dodatku, o 50 groszy tańsze od pozostałych, przez co zachęcało do spróbowania. Praca jest bardzo wymowna w kontekście mieszkańców łódzkiego śródmieścia. Jeszcze bardziej ironiczna i radykalna w wymowie jest praca „Duchowa adopcja” (wystawa Ja Lodzermensch, 2012), gdzie artystka proponuje Łodzianom aby dokonali duchowej adopocji „dresiarza”. Artystka zaauważa, że póki władze miasta nie zajmą się problemem chuligaństwa, patologii i rodzin dysfunkcyjnych, póty nic się nie zmieni i mieszkańcy nie będą mogli czuć się bezpiecznie. W obecnej sytuacji, jak nawołują ulotki Jakóbowskiej możemy pokochać dresiarza, myśleć o nim ciepło, przez co dresiarze staną się spokojniejsi i bardziej przyjaźni. Wiara czyni cuda! W działaniu „Nie bierz imienia”, podczas wystawy w Muzeum Książki Artystycznej „Katecheza po łódzku” odniosła się do często wypowiadanych przez Polaków zwrotów „Ło Jezu”, Jezus Maryja” „Ola Boga”, „Bój się Boga”, „Do diabła!” itp, których używa się poza kontekstami religijnymi. Artystka przygotowała piny z tymi powiedzeniami. Chętnym dawała znaczki za „co łaska” (czyli min. 1 zeta i „Bóg zapłać”).
Justyna z samodzielnymi realizacjami pojawiła się na łódzkiej scenie sztuki w 2009 roku. Od tej pory aktywnie uczestniczy w jej tworzeniu jako artystka i kuratorka. Jej sztuka z pewnością warta jest obserwacji, a dotychczasowe realizacje świadczą, że w następnych latach możemy spodziewać się kolejnych, interesujących działań.
Anka Leśniak
więcej na blogu artystki:
http://jakoboska.blogspot.com/